(Mk 12, 28-34) "Największe przykazanie". ks. Tomasz Zaczkiewicz SAC


Chyba jeszcze żadne czasy nie przyniosły takiego pomieszania z poplątaniem, takiej wybiórczości i relatywizmu w traktowaniu i podejściu do Bożych przykazań.
Sprawił to kult indywidualizmu, który rozpanoszył się po całym świecie, i który na wszystko każe ludziom patrzeć przez swój pryzmat zachcianek, nastrojów, aktualnie panujących mód.
W takiej koncepcji najważniejszym, największym przykazaniem jest to, które subiektywnie, człowiek sam uzna za najważniejsze, albo co gorsza, sam sobie je wymyśli.
Jak łatwo wtedy zejść na manowce, i iluż już zeszło, przyjmując takie "zasady" życia, jak łatwo odejść też od prawdy i Boga, jak łatwo utracić fundament i sens życia, właściwe relacje i odniesienia do drugiego człowieka, jak szybko też można zgubić autentyczną miłość i stać się wewnętrznie wyprutym i wyzutym z wszelkich wartości.
Dlatego jawi się dziś tym bardziej potrzeba poszukiwania fundamentów życia, niezmienników, w oparciu o które człowiek mógłby sensownie kształtować swoje człowieczeństwo i dążyć do zbawienia.
Chcąc być tymi poszukującymi wsłuchajmy się uważnie w Boże słowo:
"Zbliżył się do Jezusa jeden z uczonych w Piśmie (...) i zapytał Go: ŤKtóre jest pierwsze ze wszystkich przykazań?ť Jezus odpowiedział: ŤPierwsze jest: Słuchaj Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tychť. Rzekł ten uczony w Piśmie: ŤBardzo dobrze Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiaryť. Jezus widząc, że rozumie odpowiedział, rzekł do niego: ŤNiedaleko jesteś od Królestwa Bożegoť." (Mk 12, 28-34)
W poszukiwaniu prawdy chcemy być dzisiaj jak ów uczony w Piśmie, który postawił Jezusowi pytanie.
Gdzież zresztą szukać odpowiedzi, kto mógłby dać nam lepszą i pewniejszą jak nie sam Chrystus?!
Przykazanie miłości - to na nie wskazał Jezus, to ono ma zawsze stawać się dla wszystkich pokoleń i każdego człowieka pierwszą, podstawową, fundamentalną zasadą życia.
Wypowiedziane przez Mistrza zmusza nas wszystkich do głębokiej refleksji, do prześwietlenia życia i rewizji codzienności.
"Słuchaj Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jedyny" to pierwsze słowa przykazania, słusznie wypowiedziane na początku, gdyż ukierunkowujące nas na Boga, który jest źródłem, pryncypium miłości.
Nie da się więc właściwie nic o miłości powiedzieć, zrozumieć, ani nią żyć, jeśli nie zbudzie się odniesienia do Najwyższego.
Słowa wypowiedziane przed tyloma wiekami, jeszcze przed Chrystusem, ważne, ze względu na modny wówczas politeizm, i dziś mają swoje niepodważalne znaczenie.
Ileż bowiem bożków towarzyszy nam na co dzień, iloma sprawami jesteśmy pochłonięci, dla ilu, często tak naprawdę marginalnych rzeczy, oddaliśmy nasze życie, talenty, zdrowie, poświęciliśmy nawet honor, ambicje a wielu wiarę i zbawienie?!
Iloma też dźwiękami i jakże wielkim szumem informacyjnym napełnione są nasze uszy i umysły.
Dzisiaj potrzeba więc szczególnego wysiłku, by wszystkie swoje receptory zwrócić ku górze, ku Bogu - słuchaj Izraelu, słuchaj ludu pielgrzymujący, to Pan Bóg - Źródło miłości jest najważniejszy - ku Niemu trzeba skierować swoje ludzkie działania, poczynania.
Chciejmy dziś usłyszeć dla siebie te wręcz testamentalne słowa, chciejmy je przyjąć
i według nich żyć.
"Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i cała swoją mocą."
Zauważmy, że stwierdzenie to nie zawiera żadnych kompromisów i połowiczności - "będziesz miłował" - to brzmi kategorycznie! Miłość ma dotknąć i przeniknąć wszystkie ludzkie sfery, objąć całego człowieka - jego serce, duszę, umysł.
Jak widać, w miłości do Boga nie może być "takiego tam sobie" miłowania, nie może być epizodyczności, która dziś jest szczególnie modna, nie może być czasu, gdy Boga się zaniedbuje i o Nim zapomina, gdy się Go traktuje od "wielkiego dzwonu" i od święta.
Jeżeli na tej pielgrzymce próbujemy usłyszeć dla siebie pytanie Jezusa skierowane do Piotra: "Czy miłujesz mnie więcej (...)?" (J 21,15), to jest to pytanie odnoszące się wprost do największego przykazania.
Czy każdego dnia jest w twoim życiu coraz więcej miłości do Boga, czy coraz więcej miłości obejmuje twoje serce, twoją duszę, twój umysł, czy moc, którą otrzymujesz w darze wykorzystujesz by przede wszystkim walczyć o miłość do Stwórcy, czy intensyfikuje się twoja miłosna relacja do Pana?
Jak dziś, teraz, w tym momencie wypada bilans i rozrachunek? I ile jeszcze pozostaje do zrobienia?
Rangę przykazania oraz sens i potrzebę całkowitego zaangażowania w nie podkreśla jeszcze starotestamentalny tekst: "Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je swoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do swojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na swoich bramach." (Pwt 6, 6-9)
Naturalną konsekwencją i kontynuacją miłosnego związku z Bogiem ma być miłość do bliźniego.
Trudno byłoby mówić o miłości Boga mając w nienawiści bliźnich, trudno byłoby też mówić o autentycznej miłości do bliźniego nie czerpiąc ze źródła miłości, którym jest sam Bóg.
Jeśli więc każdy z nas chce dla siebie dobra, szczęścia, pokoju, to logicznym jest, że powinien pragnąć tego dla drugiej osoby - miarą miłowania drugiego staje się więc miłość do siebie.
Ale i tu może być coś zachwiane i pokręcone, bo chyba zbyt często miłość własna staje się egoizmem, nawet kultem - kocham się kosztem innych.
A co mówić w przypadku kiedy siebie, z różnych względów, np. kompleksów, braku wartości nie kocham?
Czy wtedy będę zdolny do miłości człowieka, a wcześniej Boga?
Może warto zobaczyć dziś na pielgrzymim szlaku te wszystkie ludzkie związki, niestety tylko często zwane miłością, może warto poddać je oczyszczającej miłości Chrystusa by także bliźnich kochać więcej, bardziej, intensywniej, by już tu, na świecie rosła i rozwijała się cywilizacja miłości.
Jak jest więc z przykazaniem miłości w moim i twoim życiu? Czy kocham więcej? Tzn. czy lepiej i dokładniej staram się przestrzegać przykazań, a zwłaszcza przykazania miłości, które jest syntezą wszystkich pozostałych?
Myślę, że sam Chrystus chce nas dziś szczególnie uzdolnić do miłowania, że przypomina nam słowa: "Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać przykazania, będziecie trwać w miłości mojej. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna." (J 15, 9-11)
Co za pełne optymizmu słowa - w miłości nie chodzi bowiem o ponury wygląd i cierpiętnictwo z powodu ofiarnego miłowania Boga i bliźnich, ale o pełnię wewnętrznej i najgłębszej radości, do których nieustannie zaprasza sam Bóg - zresztą czy ktoś widział smutnego świętego, zakochanego po uszy?
Matko Miłosierdzia i Miłości! Oręduj za nami i ucz nas jak kochać Boga i bliźniego całym sobą, zawsze i wszędzie. Spraw też byśmy nieustannie kroczyli drogą przykazań stojących na straży miłości.


[ Informacje |słowo | multimedia | księga gości | forum | historia WPP | historia17-tek | regulamin | opis grup ]
[ konferencje | rozważania | foto | filmy | dzwięki | linki | baza adresów e-mail | kontakt ]
© MichałBedyński
Strona istnieje od lipca 2002 wywoływano nas już [an error occurred while processing this directive] razy