|
|
(J 21, 15-19) "Czy miłujesz Mnie więcej
(...)?" |
ks. Tomasz Zaczkiewicz SAC |
Po co iść skoro można jechać, po co się męczyć skoro można wypoczywać,
dlaczego z czegoś rezygnować skoro można używać, w jakim celu podejmować
trud pielgrzymowania? Czyż nie można by spędzić czasu bardziej owocnie
i produktywnie?
Na pewno tego typu pytania budzą się w naszej świadomości na początku
292 Warszawskiej Pieszej Pielgrzymki, ale trzeba z ufnością spojrzeć w
przeszłość - wszak tyle pokoleń wędrowało tą drogą - na pewno musi, więc
mieć ona swoją szczególną rangę, znaczenie, niebanalny sens i smak.
Ileż wydarzyło się w owej czasoprzestrzeni miedzy Warszawą a Częstochową
- to już prawie trzy wieki wędrowania, to już trzy wieki wyjątkowego działania
Boga przez wstawiennictwo Maryi.
Wpisujemy się w ten nieprzerwany ciąg pątników, bo mamy swoje ważne sprawy,
bo mamy swoje wzloty i upadki, bo czujemy się słabi, a z drugiej strony
odpowiedzialni za kształt świata, Polski, Kościoła, codzienności, które
zostały nam powierzone, a także zbawienie siebie i innych.
Dziś w kontekście trudnych sytuacji w ojczyźnie, wielu napięć i eskalacji
zła na świecie, potęgującego się lęku i niepewności jutra, chcemy usilniej
poszukiwać prawdziwej miłości, uczyć się jej, mając słuszne przeczucie
i przekonanie, że ona, jako jedyna, jest największym lekarstwem na bolączki
świata, ludzkości, każdego z nas.
Stąd temat i zadanie tegorocznej Pielgrzymki wyrażone pytaniem postawionym
Piotrowi przez Jezusa: " Czy miłujesz Mnie więcej (...)?"
To pytanie i biblijne teksty staną się więc główną inspiracją porannych
medytacji w pielgrzymkowym oderwaniu od zgiełku i harmidru świata.
Wsłuchajmy się wiec w pierwszy tekst z Ewangelii Jana:
"A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: ŤSzymonie,
synu Jony, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?ť Odpowiedział Mu: ŤTak,
Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.ť Rzekł do niego: ŤPaś baranki moje.ť I
znowu po raz drugi, powiedział do niego: ŤSzymonie, synu Jony, czy miłujesz
Mnie?ť Odparł Mu: ŤTak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.ť Rzekł do niego:
ŤPaś owce moje.ť Powiedział Mu po raz trzeci: ŤSzymonie, synu Jony, czy
kochasz Mnie.ť Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy
kochasz Mnie?ť I rzekł do Niego: ŤPanie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz,
że Cię kocham.ť Rzekł do niego Jezus: ŤPaś owce moje.ť Zaprawdę, zaprawdę
powiadam ci:, Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie
chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię
opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz.ť To powiedział, aby zaznaczyć,
jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: ŤPójdź
za Mnąť" ( J 21, 15-19 )
Ileż ładunku emocjonalnego niesie w sobie ten tekst i dialog miedzy dwoma,
tak bardzo bliskimi sobie, osobami - Piotrem a Jezusem.
Właśnie przed momentem Jezus oddał za Piotra swoje życie - oddał życie
za zdrajcę, zaprzańca, za tego, który tak mocno deklarował swoją lojalność.
Wszak jeszcze nawet nie wybrzmiały słowa zapewnienia: "Panie! Z Tobą
gotów jestem iść nawet na śmierć" ( Łk 22, 33 )
Pytanie, więc o miłość wydaje się być głęboko uzasadniona. "Piotrze!
Musisz się wreszcie zdecydować - czy rzeczywiście kochasz, czy tylko składasz
deklaracje bez pokrycia?"
Z drugiej jednak strony pytanie Jezusa, tak po ludzku, jawi się trochę
niedorzecznym! No, bo jak o wielką miłość pytać tego, którego nie było
stać nawet na jej namiastkę?
Jak od zdrajcy żądać wielkiej miłości, skąd on ma ją wziąć i wykrzesać?
Ale Chrystus drąży, kilkakrotnie stawia to samo pytanie, jakby chciał
dokopać się do jakichś, tylko Jemu wiadomych, pokładów autentyczności
i prawdy, jakby chciał przebić się przez całą powłokę słabości, grzeszności,
niewierności i zdrady.
A czy nie podobnie było z ową prostytutką, która przyszła do Jezusa korzyć
się, kajać i żałować u Jego stóp? To do niej, wobec zebranych, czym zresztą
ich zgorszył, powiedział: "Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ
bardzo umiłowała. A ten, komu się mało odpuszcza, ten mało miłuje".(Łk
7, 47 )
Czyżby wiec Jezus odpuszczał na kredyt, czyżby grzesznemu człowiekowi
wystawiał mandat zaufania bez pokrycia i ufał wbrew rozsądkowi?
A może to właśnie w tym miejscu sprawdzają się inne słowa:"(...)
aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas" (2 Kor 4, 7 ),
albo w innym miejscu: "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości
się doskonali (...) Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny",
(2Kor 12, 9-10) albo jeszcze inne słowa św. Piotra: "Przeto przypatrzcie
się bracia powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej
(...). Bóg wybrał właśnie to, co głupie
w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych
poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone
(...) tak, by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga." ( 1
Kor 1, 26-29 )
Może właśnie trzy razy trzeba było postawić Piotrowi to pytanie - aż do
zasmucenia, aż do głębokiego poruszenie go, aby wreszcie spokorniał, aby
uświadomił sobie, że z niego samego jakakolwiek zdolność miłowania nie
możne wypływać, że jest to tylko i wyłącznie łaska samego Boga, którą
chce obdarować grzesznika !
Miłość nigdy nie może być zbudowana na ludzkiej pewności, miłości nie
może być heroicznym wyczynem grzesznego człowieka, bo nikt sam z siebie
nie jest do tego zdolny - jakże boleśnie tej prawdy doświadczył i musiał
uczyć się Szymon Piotr!
Pytanie: "Czy miłujesz Mnie więcej(...)?" jest więc właściwie
pytaniem o to, czy jesteś
w stanie, czy chcesz, otworzyć się więcej i bardziej na miłości Jezusa
i czy pozwolisz się cały zawładnąć tej miłości?
Tego, kto nagrzeszył więcej Chrystus zawsze będzie pytał o większą miłość,
bo tylko ona może i jest w stanie uzdrowić, uleczyć, postawić na nogi,
dać moc do zrealizowania misji życiowej, powołania i zbawienia.
Drodzy braci i siostry! Pytanie Jezusa, odbijając się echem przez wieki,
dociera dzisiaj do nas, może nawet z jeszcze większą siłą.
"Drogi Piotrze, a może droga Mario Magdaleno - czy miłujesz Mnie
więcej...?"
Wiem! Spontaniczna odpowiedź wyrywa się momentalnie: "Nie! Panie,
nie miłuję Cię więcej - bynajmniej nie dlatego, że nie chcę, ale, że nie
potrafię!"
Przykład św. Piotra nie poszedł na marne! Nie chcę dawać pochopnych odpowiedzi
bez pokrycia, ale zasmucony prawdą o własnej niemocy chcę byś to pytanie
stawiał mi Panie każdego dnia - nie 3, ale 30, a może 50, 100 razy, by
nie dawało mi ono spokoju i bym mógł wreszcie odpowiedzieć jak Szymon
za trzecim razem - z pokorą i spuszczoną głową: "Panie! Ty wszystko
wiesz, Ty wiesz, że cię kocham!"
To już nie żadna moja pewność, czy pewniactwo - "Ty wiesz, Ty znasz
mnie na wskroś; miłość moją chce budować od początku do końca tylko na
Tobie i w żadnym wypadku bez Ciebie!"
Myślę, że gdyby Judasz nie zabił w sobie nadziei na przebaczenie i nie
popełnił samobójstwa, usłyszałby od Jezusa to samo pytanie: "Czy
miłujesz Mnie (...)?"
Podejrzewam, jak bardzo Jezus chciał go postawić Judaszowi, ale ten nie
dał ani sobie, ani Bogu szans!
Bracia i siostry pielgrzymi! Droga na Jasną Górę to droga nadziei. Przemierzamy
ją jako grzesznicy niezdolni do miłości. Chciejmy, by ten czas był próbą
zmierzenia się z pytaniem Boga
i z zagadnieniem miłości, był czasem otwierania się na nią i poszukiwania
jej.
Niech zachętą będą dla nas jeszcze słowa ks. Blachnickiego założyciela
Ruchu Światło-Życie: "Jasnym jest, że nie znajdę pokoju, ani wewnętrznego
zadowolenia w duszy, póki nie znajdę się na drodze miłości. I oczywistym
jest także, że miłości nie mogę absolutnie wykrzesać z siebie, ale jest
ona czystym darem Bożym, który musi przyjść z góry, musi zostać wlany."
Matko Miłosierdzia i Miłości bądź naszą orędowniczką i spraw by miłość
do Twojego Syna była w nas większa i mocniejsza każdego dnia.
|