Konferencja 4
4. Nagich przyodziać
 A wreszcie Bóg rzekł: "Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!" Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. (Rdz 1, 26 - 27)
Ciało człowieka jest piękne. Najpierw - precyzyjnie skonstruowane: wszystkie jego mechanizmy przez długie lata mogą funkcjonować bez zakłóceń. Tylko pozazdrościć takiego geniuszu wynalazcy. Ale jest też zwyczajnie estetyczne. Miło popatrzeć, zwłaszcza na niektóre egzemplarze. Ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca żartuje, że starość poznaje się po tym, że mężczyzna na ulicy zaczyna coraz częściej oglądać się za samochodami - i ta zasada ponoć działa nawet u zakonników. Ciało człowieka jest piękne, a jedną z jego cech jest nagość. Stworzył nas Pan Bóg bez piór, bez sierści i bez łusek, a kiedy stworzył, widział, że było dobre. Dopiero kiedy człowiek zgrzeszył i zaczął jeden drugiemu zagrażać, Bóg dał człowiekowi do ochrony wstyd. Wstyd, a nie jakieś pióra. " Będziesz nagi, ale wtedy, gdy będziesz chciał. Wtedy, gdy sam uznasz, że jesteś bezpieczny. Pióra zasłoniłyby cię na zawsze. Ty masz wybór. Masz rozum i masz wstyd - dwa narzędzia, żeby ochronić siebie.        Nadzy nie jesteśmy, ale granica nagości przesuwa nam się coraz bardziej, coraz więcej ciała odsłaniamy bez skrępowania. Coraz szybciej akceptujemy nagość nawet w kościele, przestają dziwić nagie ramiona i nogi. Trudno tu jeszcze mówić o rozwiązaniu, w którym nagość uznajemy na naturalną i pierwszą, wciąż łatwiej ją obserwować, niż czynnie wyznawać, ale dana przez Boga granica wstydu systematycznie się przesuwa. A jeśli się przesuwa, to znaczy, że coraz bardziej narażeni jesteśmy na atak.
To nie jest tak, że krótka spódnica prowokuje gwałt. Niektóre badania wykazują coś wręcz odwrotnego - że gwałtów dokonują mężczyźni czujący lęk przed kobietami, więc wybierający te mniej kobiece. Kiedy mówimy o ataku, mamy na myśli o ataku na ludzką godność. Obraża człowieka patrzenie na niego przez pryzmat jego ciała - tylko czy człowiek może  się obrażać, jeśli wcześniej bardzo się stara, żeby każdy dostrzegł wszelkie jego szczegóły, odpowiednio wyeksponowane? Jeśli w drodze do celów posługuję się wciąż bardziej ciałem, niż całą resztą?                                                        
Ciało ludzkie nie może być uważane jedynie za zespół tkanek, narządów i funkcji. Nie może być oceniane na równi z ciałem zwierząt, gdyż jest ono istotną częścią osoby, która poprzez ciało i w ciele siebie wyraża i objawia. (Instrukcja "Donum Vitae", Kongregacja Nauki Wiary, n. 3.)
Do życia razem potrzeba więcej niż tylko dobrze wyglądać i wydawać by się mogło, że o takich podstawach już nikomu mówić nie trzeba. Jednak, niestety, wielu jest takich mężczyzn, którzy wybór swojej przyszłej żony opierają głównie na podstawie jej wyglądy fizycznego. Nie wiem, jak wychowywany był mężczyzna, dla którego naczelną kategorią oceny kobiety są jej wymiary. Nie wiem, jaka była jego matka, jaka była siostra, czego od niego wymagały. Zapewne niewiele i może to także ich wina. A może często to wina samych kobiet. Kobiety, które wystawiają się na sprzedaż, które opowiadają publicznie o swoich seksualnych doznaniach, które na oczach milionów telewidzów kochają się z poznanym poprzedniego dnia mężczyzną; które gdy brakuje argumentów w rozmowie ściągają bluzkę - takie kobiety obrażają  kobiecość. Dają światu sygnał: "kobiety to towar, który możesz mieć. Ich największym atutem jest ciało, stworzone dla twojej przyjemności". A przecież to kłamstwo, które niestety rozprzestrzenia się jak jakaś zaraza.
Żeby nie być tu jednostronnym, trzeba też i bronić mężczyzn. To obraża także ich męskość. Obraża mężczyznę, traktowanie go jak dzikiego zwierzaka, który nie może nad sobą zapanować; który kupi wszystko, co będzie kojarzyło się z seksem. Cała filozofia, wielkie naukowe odkrycia, rozwój kultury, architektury, sztuki - to wszystko dzieła przede wszystkim mężczyzn. Mężczyzna myśli, czuje, kocha, tworzy, wierzy i potrafi być wierny zasadom. Tymczasem coraz częściej traktowany jest jako ten co myśli "o jednym".. Coraz częściej próbuje się manipulować jego naturalnymi odruchami, nie zważając na problemy, które to rodzi w nim samym. A mężczyzna dokładnie tak samo jak kobieta powołany jest do tego, by nagich przyodziać. Powołany jest do tego, by bronić siebie i bronić kobiety, by patrzeć w odbicie w lustrze z szacunkiem. I można okłamywać telewidzów, można okłamywać rodziców i przyjaciół - ale Boga mówiącego w sumieniu się nie okłamie. Nie może być miłości, jeśli nie ma czystości, jeśli nie ma pełnego czci i szacunku dla nagości.
Chrześcijanin po to ma od Boga i rozum, i wstyd, żeby nie musiał chodzić z zamkniętymi oczami. Żeby nie udawał, że nagości nie ma, żeby nie piszczał histerycznie, gdy tylko lekko ruszy się zasłonka w przymierzalni i nie gasił światła, gdy rozbiera się we własnej łazience. Chrześcijanin po to ma rozum i wstyd, żeby zauważył, że nagość jest piękna - i że nie jest dla wszystkich, a  idąc za Jezusem ma być w służbie obrony nagości. Ma pokazywać światu jej wielką godność i tajemnicę.
A godność ta i tajemnica tkwi w miłości. Wielką tajemnicą jest przecież, że nagle potrafi stanąć jeden człowiek przed drugim, kobieta przed mężczyzną i mężczyzna przed kobietą, wyznając bezgraniczne zaufanie. Przed obcym czują się zagrożeni, wstyd ich chroni, a tu nagle mówią: "ty mnie nie skrzywdzisz", odsłaniają się do końca. Wielką tajemnicą jest przecież, że nagość kradziona, cudza, obca, może być ładna albo brzydka, może się podobać albo nie podobać, podlega ocenom gustu, podlega prawom fizyki i prawdzie mijającego czasu. Dopiero nagość w miłości, nagość męża i żony przestaje być czysto fizjologiczna: kochana żona zawsze jest piękna, choćby miała już tysiące zmarszczek; kochany mąż jest zawsze piękny, choćby brzuch rósł mu w dużym tempie. Taka nagość jest zawsze wyczekana i nie o nią chodzi, gdy mówimy: "nagich przyodziać". Chrześcijanin ma uczyć, jak być nagim, nie będąc bezwstydnym. Ma pokazać, że granica przebiega w miłości, która nie dopuszcza się bezwstydu - że dopiero w małżeństwie nagość nie jest bezwstydem.
To właśnie miłość małżeńska jest właściwym miejscem i czasem na to, by odsłonięcie całego siebie było dobre i piękne. Jednak nasza "kultura"  stawia nam przed oczy całkiem inne obrazy. Każe nam oglądać ekshibicjonizm zarówno fizyczny, jak i duchowy, zaprasza do wchodzenia z butami w cudze tajemnice, do przekraczania tego, co kiedyś nazywało się tabu - i uważa to za swoje wielkie osiągnięcie. Tymczasem człowiek ma prawo do tajemnicy - i nawet, jeśli sam tego nie czuje, inni powinni to uszanować, w imię miłości i troski o niego. Fakt, że bohaterowie przeróżnych reality show wystawiają na sprzedaż wszystko co mają, nie oznacza jeszcze, że chrześcijanin może na tym targowisku próżności występować w roli kupca. Jakby nie było, historia handlu uczy nas bowiem, że popyt napędza podaż i dopóki są klienci, towar będzie sprzedawany. Dopóki więc jako chrześcijanie nie zdobędziemy się na dyskrecję i będziemy brać udział w handlu żywym towarem, dopóki z zażenowanym uśmiechem przyglądać się spokojnie będziemy, jak ludzie pozbywają się swojej godności - nie możemy powiedzieć, że naśladujemy Jezusa. Bo Jezus ochronił godność Magdaleny, choć ona zapomniała, że ją ma, uratował jej kobiecość przed światem i przed nią samą. Tak niewiele było do tego potrzeba - tylko spojrzenia, które patrzyło w serce, nie na biust, spojrzenia, które szukało prawdy, nie sensacji.

Pięknym świadectwem zdecydowanej postawy przeciw kultowi nagości jest zwycięzca drugiej edycji Idola. Krzysztof Zalewski, młody chłopak, wówczas jeszcze przed maturą miał odwagę powiedzieć, że myśli inaczej, niż świat. Nie używał żadnym wielkich słów, nie tworzył ideologii, nie robił z tego tematów wywiadów czy piosenek - odpowiadał tylko wtedy, gdy nachalnie pytali. O swojej czystości mówił: "bo tak chcę". Nikt nie każe, niczego się nie boi, nie jest chory - tak wybrał, tak chce. Żenująca w tym kontekście były tylko reakcje rozmówców, którzy litowali się nad nim - dziewiętnastoletnim dopiero człowiekiem!!! - i chcieli mu POMÓC w inicjacji seksualnej.! Tym jesteśmy karmieni. Tym nasiąkamy, często mimo woli. Dużej trzeba uwagi, by najpierw przyodziać siebie. Co wtedy zrobi świat? Stanie zadziwiony. Wcale nie wyśmieje. Może przez moment będzie chichotać, ale tylko dlatego, że zażenowanie nie pozwoli mu wydobyć słowa. W gruncie rzeczy świat potrzebuje świadectwa chrześcijan, potrzebuje ludzi, którzy pomogą ochronić godność każdego. Trudno jest samemu wyrwać się z zaczarowanego kręgu - dlatego słyszymy dziś "nagich przyodziać". Kiedy już przestaną chichotać, zaczną zazdrościć i patrzeć z podziwem. To jeszcze mało, ale kto wie, może z tego zrodzi się chęć pójścia tym samym śladem, śladem Jezusa?
Całkiem niedawno ludzie śmiali się do rozpuku z młodej dziewczyny z wielkopolskiej wsi, która w "Barze" wchodziła pod prysznic ubrana. Wcześniej różne panny rozbierały się, jak tylko mogły, licząc na wielką karierę. Te skromniejsze kapały się w strojach kąpielowych. Mirka przyjechała do programu cztery tygodnie przed jego końcem - nie dla kariery, ale żeby udowodnić sobie, że wystarczy jej odwagi. Okazało się, że swoją odwagą mogłaby obdzielić całą armię. Powiedziała "nie" całej machinie show- biznesu. Kąpała się w bluzce, dżinsach, nawet skarpetki miała na nogach. Powiedziała, że widok ciała chce zachować dla swojego męża. Sam widok mógł być zabawny, ale gdy się głębiej zastanowić, porażało człowieka zdecydowanie tej młodej dziewczyny, która wiedziała, czego chce. Znała godność nagości. Nie bała się nagości, ale szanowała ją zbyt mocno, by pozwolić zrobić z niej szmatę w kolorowych pismach, w internecie, na telewizyjnych ekranach. Ani na chwilę nie straciła nad nim kontroli. Ta sama dziewczyna przyznała publicznie, że jest dziewicą i że będzie nią aż do ślubu. I nikt, nikt nie ośmielił się jej ani potępić, ani wyśmiać. I to właśnie ona wygrała program, a wygrane pieniądze postanowiła przeznaczyć na wesele. Dała świadectwo i wygrała, pozostała sobą, a widzowie opowiedzieli się po stronie prawdziwego, wewnętrznego piękna, nie silikonowych, nachalnych retuszów. Myślę, że mężczyźni mogą zazdrościć narzeczonemu Mirki z Baru. To wielkie szczęście mieć dobrą i mądrą żonę. Z taką żoną można przeżyć całe życie. I będzie to życie dużo piękniejsze, niż mieszkanie z pięćdziesięcioma kilkoma kilogramami "gadającego mięsa".
Nagich przyodziać oznacza dać sobie czas na spotkanie. Tacy jesteśmy, że poznanie ciała zatrzymuje poznawanie całej reszty. To poznanie jest ważnym i pięknym uzupełnieniem całej reszty, tego, że sobie ufamy, że umiemy być dla siebie. Jest uzupełnieniem, jest wyrazem, jest dokończeniem: wtedy, gdy już więcej dać nie można, więcej powiedzieć nie można. To złe i nienaturalne, że coraz młodsi ludzie mówią sobie to ostanie słowo przed powiedzeniem całej reszty. Robią krzywdę sobie samym, odbierając sobie szansę na poznanie wszystkich liter alfabetu miłości. Rośnie potem pokolenie emocjonalnych kalek, dla których jedynym sposobem na rozwiązanie problemów jest miłość fizyczna. I rzeczywiście: przez chwilę jest dobrze, ale przecież problem nie znika, żale i urazy gromadzą się i rosną, aż wreszcie wybuchają ze spotęgowaną siłą. Ludzie znają coraz lepiej swoje ciała i coraz gorzej swoje serca. A my mamy nagich przyodziać, czyli powiedzieć, że nie można miłości zaczynać od końca, bo to ją zabija. Mamy nagich przyodziać, czyli ochronić siebie i innych przed zagrożeniem i stanąć w obronie każdego, komu grozi, że potraktują go jak przedmiot. Mamy nagich przyodziać także w głębszym, duchowym sensie: nie eksponować cudzej słabości i nie wystawiać jej na pośmiewisko; ochronić cudzą tajemnicę; pochylać się nad cierpieniem widząc w nim człowieka, nie zjawisko biologiczne. Znów, jak w czasie całej tej drogi: widzieć człowieka z ciałem i duszą, nigdy oddzielnie. Jak Jezus. Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim, bo mnie przyodział w szaty zbawienia, okrył mnie płaszczem sprawiedliwości. ( Iz 61,10)

 


[ Informacje |słowo | multimedia | księga gości | forum | historia WPP | historia17-tek | regulamin | opis grup ]
[ konferencje | rozważania | foto | filmy | dzwięki | linki | baza adresów e-mail | kontakt ]
© MichałBedyński
Strona istnieje od lipca 2002 wywoływano nas już [an error occurred while processing this directive] razy