Konferencja I
1. Konferencja wprowadzająca

Poznaj siebie. Aby być kimś trzeba wiedzieć kto to.

"Panie zobaczyłem, że jestem nagi i ukryłem się". Jednym z największych sukcesów w rozwoju człowieka jest poznanie samego siebie. Nie należy ono do łatwych rzeczy na tym świecie. Poznać siebie, liczyć na siebie, wiedzieć jak się zachowam, to zadania jakie stawia sobie człowiek na drodze swego rozwoju. Jest mu to potrzebne najpierw aby umiał wybierać szanując siebie i innych, aby właściwie podejmować wyzwania w życiu, aby wybierać rzeczy, które są mu przeznaczone, aby rzecz właściwie ujmując budować dom na skale. Ponadto i co może najważniejsze potrafić siebie kochać. Człowieka, który nie ma właściwej oceny siebie można porównać do statku miotanego przez burzę na morzu. Miłości a szczególnie miłości własnej trzeba się uczyć, to zasadniczy cel poznania siebie. Świadomość swoich ograniczeń, możliwości, zdolności jest zasadniczym impulsem  dojrzewania. Do miłości i poznania siebie nie wszyscy są tak samo zdolni. Przyczyn można szukać wiele a zasadniczą to miłość innych. Miłości najlepiej uczy ktoś kto kocha. Osobę niekochaną bardzo trudno przekonać do ufności, do miłości. "Niekochanym dzieciom wciąż chłodno, niekochane dzieci tulą misie". Prawo miłości, albo prawo do miłości jest podstawowym prawem człowieka, na nim opiera się tak naprawdę rozwój człowieka. Kto wykracza poza to prawo, życie go szybko wyeliminuje,  gdyż ono nie znosi stagnacji.  
W rozwoju miłości człowiek staje przed dwoma niebezpiecznymi skrajnościami. Z jednaj strony jest narażony na niebezpieczeństwo miłości własnej, która może przekształcić się w samouwielbienie. Z drugiej zaś brak wiary w miłość Boga może przybrać formę schorzenia. Prawdziwa miłość siebie samego wie, że wszelka miłość pochodzi od Boga. Jest częścią bożej miłości, od Niego zależy. To Bóg sprawia, że potrafimy przezwyciężać ludzkie ograniczenia i dalej kochać. Dziesięciu uzdrowionych trędowatych. Idą ukazać się kapłanom. I tylko jeden wraca, by podziękować Chrystusowi za uzdrowienie. Dziewięciu uzdrowionych jest przekonanych, że uzdrowienie nastąpiło dzięki ich prośbie, a nie dzięki łasce Chrystusa, zatem nie ma powodu do wdzięczności. Człowiek wierzy, że sobie i tylko sobie zawdzięcza swe szczęście. Znalazł miłość na drodze swego życia - wierzy, że on jest sprawcą. Zbudował rakietę kosmiczną - wierzy, że jego geniusz jest budowniczym rakiety. Potrafi zdobyć się na przebaczenie krzywd, wierzy, że on jest cały święty i dobry, bez Boga. Ubóstwienie człowieka polega na tym, że człowiek nie wierzy w łaskę uzdrowienia z trądu, łaskę znalezionej miłości, w łaskę rakiety kosmicznej, łaskę zdolności do przebaczenia. Natomiast wierzy, że on sam jest na miarę Boga. Wtedy to miłość własna nabrzmiewa w człowieku na miarę schorzenia. Już nie jest miłością siebie, ale ubóstwianiem siebie.
Bywa i drugie zniekształcanie miłości do samego siebie. Judasz. Gdy Judasz zobaczył, że Chrystusa skazano na śmierć przeżył wstrząs. W tym momencie znikły mu resztki szacunku względem samego siebie, popatrzył na dno swej duszy, która odtąd miała być na wieczne czasy naznaczona piętnem zdrajcy Syna Bożego i zobaczył samo błoto. Błoto należy unicestwić. Judasz popełnił samobójstwo. Gdy człowiek traci resztki godności, resztki miłości do samego siebie, wtedy wydaje mu się, że jest tylko błotem. Ciemność ogarnia duszę.
Ale przecież  w ciemności płynie iskra miłości Boga ku nam. Nawet gdyby człowiek osiągnął dno pogardy do samego siebie, Bóg będzie go miłował nadal .
A zatem miłość samego siebie, miłość do własnego ciała. Na tej miłości wzrasta wszelka inna i nadzieja ma się wtedy dobrze. wszak to ona wraz z wiarą jest jej siostrą.
Tematem roku liturgicznego i tegorocznej pielgrzymki jest nadzieja i specyficzny jej wymiar służby człowiekowi, przywracania nadziei przez posługę miłości. Ona ma się ucieleśnić. Ma poprzez konkretne czyny sprawić cud jej przywrócenia. Dlatego bezpośrednio łączy się w konkretnym geście z czynem miłosierdzia.
Dlatego tematem tegorocznych rozważań będą uczynki miłosierdzia względem ciała. Ten wymiar zupełnie ludzki. Jak możesz kochać Boga, którego nie widzisz, jeżeli masz problemy z miłością względem człowieka którego widzisz.
Każda osoba ma swoją wartość. Zatem każdy może być jedynie celem a nie środkiem naszych dążeń i działań. Nie można człowieka używać, tak jak się używa narzędzi, ponieważ człowiek posiada rozum i sam może odkrywać swe własne ciało, sam obierając kierunek swego rozwoju i swoich życiowych celów. Nikt nie jest uprawniony do wnikania w sferę jego wolności i jego wyborów a także rozumu. Takie jest bowiem podstawowe prawo etyki chrześcijańskiej, prawo określające kim jest człowiek. Z tego prawa dają się wyprowadzić zasady określające nasz stosunek do bliźniego. Pierwsza zasada określa prawo człowieka do świętości. To prawo człowiek realizuje jako swoje powołanie. Jeżeli zatem bliźni ma prawo do świętości to wszystko co przeszkadza mu w osiągnięciu świętości będzie odbierana jako zło. Zasada druga określa prawo do pewnych potrzeb naszych bliźnich. Oni czegoś potrzebują, mamy zaradzić ich potrzebom. Jedni potrzebują chleba inni wiedzy, a są i tacy którzy będą chcieli od nas czasu jeszcze inni są opuszczeni i smutni. Trzecia zasada to zasada wdzięczności. Im większe więzy tym większa wdzięczność. Wdzięczność dzieci względem rodziców, wdzięczność za wychowanie za pomoc.
Takie są trzy zasady regulujące nasz stosunek do bliźniego. Chrystus proponując takie rozstrzygnięcie naszego stosunku do bliźnich ustawił nas w pozycji służby. Nasze życie toczy się pomiędzy wyzbywaniem się własnego egoizmu w służbie miłości a wiecznym przeznaczeniem.
A nadzieję matką głupich nazwali - ludzie źli i podli. To efekt traktowania nadziei jako jedynie statycznej, duchowej dyspozycji na pograniczu szaleństwa i zdrowego rozsądku, która pomaga nam traktować świat jako iluzoryczną rzeczywistość bujania w obłokach oraz przebywania w świecie Matrixa, konstruowania nierealnego świata naszych wyuzdanych pragnień. Urojenia i świat gier strategicznych daleki jest od chrześcijańskiej nadziei. Święty Paweł przecież mówi o niej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy (Por. Hbr 6,19. Jeżeli naprawdę zrozumiemy Kto jest tym Kto rzuca tę kotwicę, to będziemy mieli niezachwianą pewność, że On jest mocą swego ludu, także i mnie. Prawdziwa nadzieja zachęca do twórczości, do przekraczania granic, do promowania człowieka ukrytego w ramionach Jezusa. Nadzieja jest siłą. "Dlaczego chcesz mierzyć mnie do ludzkich możliwości pozwól mi być darem"/Jan Paweł II/. Jest w nas  pokusa zostawienia krzyża. Nazbyt ciężkim jest doświadczenie piekła, niesprawiedliwości systemów, niesprawiedliwości w pracy wśród najbliższych. Przysięgi są łamane. Zrywane porozumienia i przymierza. Nie umiemy dziś kochać nadziei. Cenimy wiele innych sprawności ludzkich. A nade wszystko hołdujemy zasadzie: umiesz liczyć to licz na siebie. A cierpienie zabiera ją wprost. Jeżeli nie umiemy sobie radzić z cierpieniem nie umiemy odkrywać nadziei. To ważne aby te sprawy stały się tematem tegorocznych rozważań pielgrzymkowych. Niech one uczą nas miłości, miłości własnej ale niech ona nie zabiera nam z przed oczu potrzeb naszych bliźnich, w nich zaiste szukamy Zbawiciela. Bo byłem głodny, byłem spragniony, byłem nagi, byłem w więzieniu .


Ks. K. Bukowski, ks. J. Tischner, Aby zbudować dom na skale, Poznań 1980.

 


[ Informacje |słowo | multimedia | księga gości | forum | historia WPP | historia17-tek | regulamin | opis grup ]
[ konferencje | rozważania | foto | filmy | dzwięki | linki | baza adresów e-mail | kontakt ]
© MichałBedyński
Strona istnieje od lipca 2002 wywoływano nas już [an error occurred while processing this directive] razy