o. Euzebiusz

Konferencja IX
9. Ku wolności /Zakończenie/

Mamy teraz lepszą możliwość osiągnięcia zbawienia niż przedtem - rzekł rabbi z Opatowa. Do tej pory Żydzi nie mieli całkowitej wolności postępowania, bo w poprzednich wiekach przywódcy wspólnot żydowskich posiadali władzę umożliwiającą karanie tych, którzy łamali zwyczaje żydowskie i Torę. Teraz natomiast każdy może bezkarnie naruszać Torę i nic mu się nie dzieje. Tak więc ten, kto decyduje się nie grzeszyć, dzięki własnej dyscyplinie i miłości do wiary Izraela, jest bardziej zasłużony w oczach Boga od wyznawcy Tory z poprzednich pokoleń. Czyni dobrze z własnego wyboru i to od niego zależy zbawienie .

 

W dzisiejszym rozważaniu sięgnijmy do podstawowego tekstu biblijnego, w którym Chrystus poucza nas, czym jest wolność. "Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada. Podzielił, więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, które jadały świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: iluż to najemników mego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca i powiem mu: Ojcze zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem Ciebie, już nie jestem godzien nazywać się Twoim synem" .
Wspomnianym tekstem jest przypowieść o Synu Marnotrawnym. Bohater podejmuje decyzję wyruszenia w drogę, opuszczenia własnego domu. Jest to młodszy syn, który na własną rękę pragnie wybudować sobie wymarzone własne szczęście i realizować własną wolność. Jednak budowanie na własną rękę okazało się nie tylko trudne, ale i opłakane w skutkach. Nie tak to miało wyglądać. Wraca zniewolony i pełen winy. Właściwa misja Jezusa to przywracanie wolności od grzechu. Wolność jednak winniśmy rozumieć dwojako nie tylko jako niemożliwość grzeszenia, ale również jako możliwość pozytywnego wyboru. To właśnie oznaczają słowa Jezusa przy uwalnianiu z choroby: Idź i nie grzesz więcej. Ta druga perspektywa jest równie wielkim darem, co uwolnienie z grzechu. Niezmiernie ważną rzeczą Jezus o tym wie jest przywrócenie każdemu właściwej perspektywy patrzenia.
Albo, „co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: Dziecko idź dzisiaj i pracuj w winnicy. Ten rzekł: Idę Panie, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: nie chcę. Później jednak opamiętał się i poszedł" . Można powiedzieć, że wolność jest zakorzenioną w rozumie i woli możliwością działania lub niedziałania, czynienia tego lub czegoś innego, a więc podejmowania przez siebie dobrowolnych działań. Dzięki wolnej woli każdy decyduje o sobie. Wolność jest w człowieku możliwością wzrastania i dojrzewania w prawdzie i dobru. Wolność, dopóki nie utwierdzi się więcej pełni więcej swoim najwyższym dobru, jakim jest Bóg, zakłada możliwość wyboru między dobrem a złem. Im więcej człowiek czyni dobra, tym bardziej staje się wolnym .
Człowiek posiada możliwość czynienia zła, dokonywania krzywd, oszukiwania oraz egoizmu. Posiada również możliwość manifestowania swojej wolności nawet za cenę utraty tej wolności, w swobodnym czynieniu, co tylko się podoba . Zaś prawdziwa wolność jest poszukiwaniem dobra i prawdy. Poszukiwanie to jednak jest uwikłane w układy ludzkie i sieć odniesień - przez co sama wolność jest zagrożona. Zatem możemy jasno powiedzieć, że wolność jest nie tyle darem danym człowiekowi, co raczej zadaniem, które może przyjąć i życiem swoim przeżywać. Wielu spotkaliśmy w życiu, którzy przeżywszy szereg lat, dalej tęsknią za wolnością, nigdy jej nie osiągając. Można z kolei być człowiekiem młodym człowiekiem jednocześnie być człowiekiem wolnym. Nie od lat, zatem uzależniona jest wolność, ale od wewnętrznej postawy poszukiwania dobra i prawdy. Bóg wzywa nas do naśladowania Jego wolności. Mamy stawać się na obraz Boży, nosząc w sobie zadatek wiecznego życia. Chrystus wzywa nas do czegoś więcej, nie tylko daje odpuszczenie naszych grzechów, ale proponuje układ o wiele poważniejszy: przyjaźń. Pragnie przez to podkreślić niesamowitą rzecz: Człowiek jest sobą tylko we współpracy z Bogiem. Każdy inny układ zniewala człowieka i poniża go. Człowiek jest aż tak wielki w swojej wolności i stworzeniu, że najlepszym i pierwszym układem, jaki winien kreować jest układ z Bogiem.
A każdym z nas jest tęsknota za tym, co dobre, co szlachetne, co szczęśliwe i wierzę mocno, że w układzie z Bogiem nie stanie się ta tęsknota czczą gadaniną, ale realnym związkiem, w którym w pełni będę mógł rozwinąć moje człowieczeństwo.
Bywało tak, że jako młody, niedoświadczony buntowałem się przeciwko temu, co płynęło od najbliższych a szczególnie od grona rodzinnego. Ileż to razy zdarzyło się, że byłem powodem niejednej kłótni, niedokończonych rodzinnych obiadów i zimnej atmosfery przez wiele dni. A wszystko w imię źle pojętej wolności. Teraz z podziwem patrzę na moich bliskich i z nostalgią wracam do tego ciepła, do zrozumienia, do akceptacji. Życie pozwoliłeś mi układać w wielu wyborach, w tęsknocie a przede wszystkim pozwoliłeś na wiele błędów. Z niebywałą delikatnością podtrzymywałeś to, co dobre i pełne szacunku, przez rozczarowania przeprowadzałeś suchą nogą, i pozwalałeś przeżyć najszlachetniejszym pragnieniom.
Pozostawiłeś mi tęsknotę. Czasem wyobrażam sobie, po co mi ona. Ta, która napędza tylko dni ułudą. Czasem podobna do tej, z którą Chaplin wdziewał łach. Ale w niej jest dobro. Ona we mnie walczy o sprawiedliwość i dobro. Jest siłą czynów, i przede wszystkim w niej najbardziej doświadczam Ciebie. Chociaż jeszcze dość zwiewny jesteś i brak mi Twoich konkretnych kształtów, to jednak jesteś mi źródłem dobra. Odkrywam je w spotkaniach z towarzyszami mojej drogi. Spala mnie, gdy pozostaje samą. Musisz mi pomóc, mój Panie, coś z nią zrobić. Chciałbym bardzo abyś mnie oczyścił z wszelkich złych intencji i pragnień. Jakże jednak trudno jest mi odróżnić złe pragnienia. Gdy przygotowywałem się do pierwszej Komunii świętej, uczyłem się chętnie. Kiedy zaczynałem poznawać Ciebie, innego, jak poznanie przy pacierzu, jakże cudownym okazywałeś się, ale również jakże dalekim. Z każdym dniem szczególnie zaś w czasie uroczystości pierwszej Komunii Świętej przyjąłem Cię od postacią Ciała, ale również wtedy na mojej radości kładł się delikatny cień smutku. Czy ja oby potrafię być dobrym, czy mam wystarczająco dużo dobrych pragnień? Teraz już wiem, że należy wszelkie pragnienia a szczególnie tęsknotę uczynić nadzieją, chociaż ludzki brak pewności może uczynić ją dramatem. Ta nadzieja dopiero pozwala nam zrobić właściwy użytek z wolności. Wolność to uwolnienie z grzechu i możliwość spojrzenia na świat oczyma miłości.
Chcesz mnie całego:, kiedy się do Ciebie modlę, jestem przekonany, że tylko Ty możesz mnie ogarnąć. Twoja wola jest czysta: chcesz, bym rozwijał się w sposób wolny. Twoim jedynym zamiarem jest oddanie mnie w moje własne ręce. Pomiędzy Tobą a mną rozgrywa się straszna walka, bym zrozumiał, że trzeba przestać walczyć i powierzyć się źródłu Prawdziwego istnienia i Twojej miłości. Dramatyczne dzieje mojej drogi wewnętrznej, wszystkie różnorodne doświadczenia mają na celu tylko jedno – doprowadzenie mojego opornego umysłu do tej ufności. Nie są po to by mnie unicestwić czy powalić, ale po to, bym nauczył się tego jedynego wstydu, który jest wstydem szlachetnym: że zrobiłem coś z innego powodu niż czysta miłość, w której rozkwita najwyższa wolność .
Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli .

Modlitwa o łaskę prawdziwej wolności

Bardzo długo wierzyłem, Panie, że być wolnym to móc robić, co się chce. To, co przyjdzie mi do głowy lub zakiełkuje w sercu. Największe szaleństwa.
Wiesz, ze chciałem skosztować wszystkich owoców, niekoniecznie najlepszych. Tych przede wszystkim.
Chciałem wszystko poznać i wszystkiego spróbować na tym świecie.
Miałem ochotę wszystko przeżyć. Odstręczała mnie myśl, że mógłbym dokonywać jakichś wyborów. Miałbym umrzeć, nie wyczerpawszy wszystkiego, co oferuje mi życie w wieku dwudziestu lat?
Wierzyłem w to, Panie, bardzo długo. Czasem łapię się na tym, ze dalej tak myślę. I męczę się, że nie mogę brać wszystkiego.
Więc chciałbym, Panie, żebyś nauczył mnie prawdziwej wolności.
Żebym wreszcie rozpoznał prawdziwy sens mojego życia. Dlatego muszę znów nauczyć się patrzeć jak dziecko.
Muszę zobaczyć w głębi siebie samego to coś czystego, co mówi mi o Tobie.
Coś nieskalanego, pomimo absurdalnych wyborów, jakich dokonywałem.
Chciałbym odnaleźć w głębi mojej przeszłości – tym zamęcie, w którym nie było radości – wieczne Oblicze, które oglądało moje życie.
Być wolnym, Panie, teraz, to wiem, to chcieć. Chcieć tego, czego chcesz Ty, kochać to, co Ty kochasz. A kiedy trzeba dokonać wyboru, brać po prostu to, co Ty byś wybrał. Być wolnym, Panie, to próbować rozpoznać Twoje myśli o moim życiu, Twoje plany i Twój sposób patrzenia. I kształtować moje rysy według rysów Twojego Oblicza, którego obraz jest we mnie .

 

 



 

 


[ Informacje |słowo | multimedia | księga gości | forum | historia WPP | historia17-tek | regulamin | opis grup ]
[ konferencje | rozważania | foto | filmy | dzwięki | linki | baza adresów e-mail | kontakt ]
© MichałBedyński
Strona istnieje od lipca 2002 wywoływano nas już razy