o. Euzebiusz

Konferencja III
3. Niedowiarstwo

Każda z plag, które Bóg zesłał na Egipt, okazałą się uzdrawiająca dla synów Izraela - mówił rabbi z Bunam. - Plaga krwi wyleczyła ich z chorób Krwi; plaga wrzodów uchroniła od chorób skóry. Zatwardziałość serca faraona uleczyła Izraelitów z niedowiarstwa i doprowadziła ich do wiary w Pana .

 


A/ Moce niedowiarstwa
Idąc przez świat narażeni jesteśmy na różne wpływy. Bóg tak cudownie ten świat ukształtował, że pragnie nas widzieć jako "współtwórców". "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście uczynili sobie ziemię poddaną"/Rdz 1, 28/. Jednak w tym wyzwaniu, kryje się wielkie niebezpieczeństwo. Chociaż to człowiek kształtuje czasy, w których żyje, musi uwzględniać niebezpieczeństwa i nie może się im poddawać. Powszechna dechrystianizacja, a nawet więcej szerzący się ateizm i pogaństwo sprawia, że wartości wiary, nawet przyjęte sakramenty nie wywierają większego wpływu na jakość życia moralnego. W tym momencie wyzwanie czynienia sobie ziemi staje się poważnym wyzwaniem: jak przemawiać do świata, który chce swoim życiem wymazać ze świadomości Chrystusa. Idąc potrzebujemy wsparcia. Oto nasza nadzieja: Ja was posyłam. Idąc należy widzieć w Chrystusie wsparcie, to On nas posyła. Ważnym jest również, aby idąc przed oczami mieć obraz pustyni i nawołującego do nawrócenia Jana Chrzciciela. Pustynia jest obrazem naszych zmagań i wiary każdych czasów. Posyłąjc nas, posyła i do nas proroków, którzy zdejmują z naszych oczu zasłonę rezygnacji i braku wiary w niemożliwość ewangelizowania świata. A liczba tych, którzy wątpią, czy też wymagają ewangelizowania ciągle wzrasta. Jest wiele takich przykładów, które oczyszczają naszą wiarę, motywacje, i intencje. Europa, która teraz szczególnie można powiedzieć jest nam zadana jako miejsce dawania świadectwa słowem i czynem jest pusta, brakuje w niej Boga. A nasze świadectwo jest silne siłą Tego, który nas posyła - Jezusa. Aby iść drogą wyznaczoną przez przebaczającą miłość Chrystusa. Bądź silny - Bóg pierwszy zwraca się do Ciebie i obdarza przyjaźnią. W głębi naszego umiłowania jest zapewnienie o ciągłej Jego miłości do nas. Nie od razu dostrzegamy pomoc Boga i Jego miłość. Rodzi się ona czasem niewidzialna. Jest uśmiechem w trudnych dniach, jest rozmową w chwilach samotności, jest przytuleniem, gdy do domu daleko. Bóg działa konkretnie, chociaż czasem niewidocznie i w ukryciu, przekonując każdego dnia o słuszności wybranej drogi. Czuwać, słuchać i świadczyć rozdając miłość, a to na codzień nie jest takie łatwe.
Wielu katolików przyjmując sakramenty, wcale nie wierzy w ich moc, nigdy jeszcze nie doświadczyli osobistego spotkania z Chrystusem. Siły niedowiarstwa są czasem, wydaje się, nie do przezwyciężenia. Nawet w braciach wierzących nie zawsze mamy sprzymierzeńców. Jeden z księży kiedyś powiedział, "my ewangelizujemy dzieci, Chrystus zaś dzieci błogosławił, a starszych ewangelizował". W tym żarcie, jest ukryta wielka prawda. Gdyż wielu dorosłych przyjęło sakramenty, ale nie ewangelizację, Chrystus dalej jest dla nich anonimowy. Dlatego na nas jest nałożony obowiązek pogłębiania wiary i towarzyszenia w jej rozwoju u siebie jak i u innych.
B/ Postawić na dobro
"Człowiek nie powinien mieć w pogardzie swoich umiejętności czynienia dobra. Niech pozwoli im działać, a Bóg uczyni resztę. Czyż istnieją, bowiem jakieś ograniczenia w umiejętnościach Boga" .
Żyjemy w świecie, w którym człowiek nie wierzy w możliwości dokonywania i osiągania dobra. Być może, dlatego tak łatwo, wydaje się, przystępuje do nas zło. Zaiste Pawłowe pożądanie dobra a postępowanie za złem, którego nie chcemy dokonuje się w każdym z nas każdego dnia. Ta rzeczywistość jest wpisana w nasze dni. Ta walka jest wpisana w chwili gdyśmy świadomie podjęli trud wiary. Trud mówi Jan Paweł II jest po to, aby Bóg mógł zwyciężać w życiu ludzkim. Jest to, zatem możliwe, gdy wzorem pozostaje Chrystus. To najbardziej ekscytujący moment ziemskiej obecności, obecności w twoim i moim życiu Boga, kiedy delikatnie pokonujesz zło a idziesz w kierunku tego, co dobre. Dobro nie chce być aż tak triumfujące. Ono często występuje w postaci miłości ukrzyżowanej. Jednak zło jest silne i krzykliwe. Istnieją dwa rodzaje głupców: ci, którzy czynią źle po to, aby ich zdjęcie ukazało się na pierwszych stronach gazet i którzy zdolni są do każdej nikczemności w zamian za jeden dzień rozgłosu, oraz ci - spod tego samego zresztą znaku, - którzy, pragnąc znaleźć się w świetle reflektorów i w dziennikarskich stenogramach, są w stanie uczynić wszystko, nawet największe dobro, na jakie ich stać. Cechą wspólną jednych i drugich jest to, że zamiast myśleć o przyszłości zajmują się jedynie kontemplacją własnego pępka. Pewien pisarz powiedział, że najgorszą odmianę narcyzmu, reprezentuje ten, kto usilnie stara się, by o nim mówiono, nawet po śmierci albo za cenę śmierci za życia; kto koncentruje wysiłki na tym by można było znaleźć jego nazwisko w notce bibliograficznej. Im bardziej zło i jego łagodniejsza forma głupota marzą o pierwszych stronach i krzyczących tytułach, tym rzadziej udaje im się je osiągnąć. Zło unika wyraźnie zarysowanych konturów, woli formy bezosobowe. Jakże znane są nam ogólnikowe stwierdzenia: mówi się, wydaje się… Morderca zakrywa swą twarz i nie chce jej pokazać światu. Inaczej jest, kiedy mamy do czynienia z dobrem, które jest dobre. Ono jest silne. Dobro chce mieć swego autora. Jakże cenna jest taka właśnie świadomość - przynależeć do dobra, nie bać się przyznać do tego, co dobre. Sokrates powiedział, co dzisiaj możemy odebrać jak banał: gdybyśmy wiedzieli, dokąd zawiodą nas złe uczynki, nigdy byśmy ich nie popełnili. A jednak nie ma tu mowy o ignorancji. Czasem, a raczej częściej znany nam jest skutek jakiegoś działania a mimo to jest ono naszym udziałem. Dostojewski powiedział:, Jeśli Boga nie ma, jaki ze mnie kapitan. Hegel zaś mówi, że zapałka jest naznaczona stygmatem pożaru. Pijemy alkohol, który nam szkodzi, palimy papierosy, po których źle się czujemy, zjadamy rzeczy, po których dostajemy wysypki, wypowiadamy słowa, którymi preparujemy konflikty, a refleksja po dokonanym czynie, jest tak mało skuteczna, że nie wywiera na nas wyraźnego skutku. Powiedzmy sobie jasno zło istnieje, a nawet więcej ma się dobrze. Ustawiło się pod pozorami, do tego stopnia, że lekceważenie dobra stało się czymś naturalnym i codziennym. Największym przestępstwem naszych czasów jest zacieranie granicy między złem a dobrem, co powoduje, że przestajemy zdawać sobie sprawę ze zła . Mówią niektórzy, że Szatan ma wielką radość, kiedy uda mu się kogoś przekonać, że podły występek to dobry uczynek.
Jeśli człowiek wbija igłę w ciało byka, czyni mu niewielką krzywdę. A jeśli nabija na nią motyla, to przekłuwa go i zabija. Ten sam grzech może dokonać różnych skutków zła. Krzyż jest dla tych, którzy rozumieją sens bólu i cierpienia. Wiara w dobro i w to, że dobro jest naszym udziałem, to nie zwykła gra słów, ale zaiste błogosławieństwo Boże i przywiązanie do Boga. Nie wsiadaj do pociągu zła, bo maszynistą jest diabeł i zawiezie cię prosto do piekła. Być po stronie dobra jest możliwe tylko w jednej opcji. Mieć silniejszego za sobą. Tym silniejszym jest Chrystus, który złamał oścień śmierci i zwyciężył zło grzechu. W nim jest nasza siła. Dla człowieka wierzącego jedyną racją bytu jest ucieczka w ramiona Boga.
C/ Faryzeizm, brak odwagi.
A Jezus zwraca się do nas, abyśmy nie byli jak groby pobielane. Chce nas ustrzec przed faryzeizmem. Wisi on nad nami jak przysłowiowy nóż nad gardłem. Groźba faryzeizmu płynie stąd, że odciąga od prawdy i odrzuca szansę zbawienia. Wśród świata, który chce abyśmy płynęli w wielkiej wodzie mody, układów, stronnictw politycznych posiadać swoje zdanie i dokonać odważnie, mieć swoje zdanie i wolną wolę wymykając się z sideł popleczników - to zaiste wielka odwaga. Wiara ciągle wystawiana jest na próbę, tym razem na pokusę śniętych ryb płynących w lukrowanej wodzie obłudy i fałszywej sławy. Chrystus przestrzega i zachęca, aby nie trwożyło się nasze serce. W Świecie jest wiele dobra, które Bóg zostawił w naszych sercach. Paweł VI mówi, że trzeba się opowiedzieć przez wiarę za Chrystusem; musimy być w zgodzie z samym sobą, praktykując wiarę. Świadectwo wymaga uzgodnienia myśli z działaniem, wiary z uczynkami… To spokojne, jakieś naturalne i odpowiadające człowiekowi apostolstwo przykładu dostępne jest dla wszystkich. Jest ono obowiązkiem wszystkich, bardziej dzisiaj konieczne niż kiedykolwiek.
Niewierzący to bracia, wątpiący to bracia, grzesznicy to bracia. Może warto skierować swoją miłość do bliskich, tych, którzy jeszcze nie zostali znalezieni dla Chrystusa. W ich twarzach jest ikona Chrystusa, nie należy o tym zapominać.

 

 


[ Informacje |słowo | multimedia | księga gości | forum | historia WPP | historia17-tek | regulamin | opis grup ]
[ konferencje | rozważania | foto | filmy | dzwięki | linki | baza adresów e-mail | kontakt ]
© MichałBedyński
Strona istnieje od lipca 2002 wywoływano nas już razy