o. Euzebiusz
2. O pokusie odejścia
"Gdybyśmy nie mieli złych skłonności
- mówił rabbi Nachman z Bracławia - wtedy nasza służba Bogu byłaby
nic nie warta. Pan wyposażył człowieka w trudną do opanowania namiętność,
która staje na przeszkodzie postanowieniom o zwróceniu się do Boga.
Ponieważ złe skłonności wiodą człowieka do złego, musi on dokonywać
poświęceń, aby skierować swoją namiętność i swoje pragnienie w stronę
służby Bogu. Każde najmniejsze zwycięstwo nad złymi instynktami jest
milsze Panu niż milion lat służby uczynionej przez człowieka pozbawionego
skłonności do czynienia zła i ulegania namiętnościom. Wszechświat
został stworzony jedynie z powodu miłości do człowieka walczącego
z przypisanymi mu złymi skłonnościami. Ta walka bez wytchnienia jest
głównym zajęciem i celem życia człowieka" . |
Pielgrzym na swoim szlaku pielgrzymim jest narażony na wiele pokus,
wśród nich najgroźniejszą jest pokusa odejścia od wybranego celu. Scenografia
jest zawsze bardzo podobna. Człowiekiem jesteś i nic, co ludzkie nie
jest ci obce. Chociaż używane są bardzo proste środki, jednak konsekwencje
dramatu bywają często opłakane.
"Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu
Świętym na pustyni czterdzieści dni, gdzie był kuszony przez Diabła.
Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód" .
Pustynia, czyli samotność, opuszczenie, dalekość, głód, osłabienie ciała
i upływ sił. Zaćmienie umysłu zagubienie serca - wtedy należy przejść
do natarcia. Tak właśnie niejednokrotnie zostaliśmy wyprowadzeni, aby
być doświadczonym. Świat nie głaszcze nas po głowie, wręcz przeciwnie,
nie liczy się z nikim, konsekwentnie realizując swoją ekspansję.
Najpierw przekonuje nas, że wszystko, co prowadzi do celu jest dobre.
A Bóg jest po to, aby nam pomagać, aby osiągać cel na miarę twoich marzeń.
Jeżeli Bóg nie pomaga - to mnie nie rozumie. Przecież ja chcę dobrze,
ja tylko chcę się ustawić w życiu - czy to coś złego.
Potem poddana jest w wątpliwość wiara, najlepiej sięgać wtedy do modelu
z raju: <Czy naprawdę wierzysz, że Bóg dotrzyma danego słowa>.
Tragedia pierwszego nieporozumienia pomiędzy Bogiem i człowiekiem. Tym,
co jest złe w postępowaniu człowieka, to utrata wiary, przekonania, co
do prawdziwości obietnicy i miłości Boga względem nas.
Kochane siostry, drodzy bracia oto jeden ze schematów odejścia od wybranego
celu. Każdy pielgrzym podobnie jak i ty, nie może zapominać, że jest
wielkim bogaczem. Raj należy do nas, jesteśmy obdarowani bożą obecnością.
Ale również, nikt z nas nie może zapomnieć, że idąc przez świat, jesteśmy
narażeni na niebezpieczeństwa tego, co nas otacza. Kształtujemy dzieje
i losy świata, sukces jest sumą naszych ludzkich osiągnięć, upadek jest
wynikiem naszego zaniedbania. Czasem tak łatwo przystępuje do nas zło
i wydaje się nam, że Bóg za wiele wymaga. Ten brak wiary w bożą obecność
ciągle nas dziesiątkuje. Dlatego przyjęcie doświadczenia staje się zrozumieniem
bożych planów. Jest to dar. Pokusa staje się dla chrześcijanina, glebą
doświadczania Boga, odkrywania, poszukiwania ukrytego skarbu. Czasu doświadczenia
i próby nie należy się bać, ale z niego uczynić siłę. Bóg obdarza łaską
wszystkich albo w ogóle nie obdarza. A tam gdzie grzech tam jeszcze więcej
łaski.
Pokusa odejścia potęguje się, kiedy spotykamy się z bólem i cierpieniem.
Każdy, kto uczciwie patrzy na życie zauważa je na każdym kroku. Ten niechciany
przyjaciel "cierpienie" wyruszył z nami w dniu naszych narodzin i nie
chce nas opuścić. Jak to jest z nim, czy można przed nim uciec? Wydaje
się, że tak, ale wtedy, gdy zrezygnujemy z życia.
Powiedz mi jak możesz pozostać w zgodzie z samym sobą, żyjąc według swoich
zamierzeń i planów, gdy z każdej strony naciera na ciebie wielki krzyk
o pomoc. Nie ma dla ciebie ucieczki. Jeśli chcesz być uczciwym wobec
siebie, nie możesz zamykać na to oczu. Możesz owszem znaleźć tysiące
powodów by zmienić drogę, by słuchać innych, by mieszkać w dzielnicach
strzeżonych, ale nie uciekniesz od głosu sumienia. Pokusa odejścia od
trudnych spraw jest wielka. Od własnego bólu nie uciekniesz, w nim jest
również zawarty ból innych. Uciekając odsuwasz tylko problem, stajesz
się niedojrzały i dziecinny. Możesz również ukrywać problem, albo odsuwać
do następnego tygodnia. Ale ciągle powraca nierozwiązany.
Powiedz sobie szczerze, ile to razy utopiłeś go w alkoholu, czy innych
rozrywkach. Może byłeś pobożny i pozostawiłeś go wraz z innymi intencjami
na Mszy świętej, albo w świętym miejscu. Ale zawsze to była ucieczka.
Gdy powracałeś do sowich czterech ścian, on czekał na ciebie - przychodził
jak koszmarny sen i przywracał realizm życia. Problemy i trudy same z
siebie się nie rozwiążą. Jednak prawdziwe rozwiązanie tkwi gdzie indziej.
Sekretem jest umiejętność przyjęcia tego, co zostaje nam powierzone.
Przyjąć. Może stać się dla ciebie darem, w którym odkryjesz prawdziwy
sekret szczęścia. Tak jak złoto mierzy się w tyglu, tak nasze szczęście
jest uzależnione od naszej woli. Cierpienie jest jak woda, która stoi
na naszej drodze. Aby iść dalej trzeba przyjąć jej wyzwanie i zanurzyć
się w jej odmętach. Jaki ma sens cierpienie, jeżeli ma sens? Posłuchaj.
Gdyby cierpienie nie miało sensu jedna jedyna łza zalałaby największe
piramidy, najbardziej wygórowane panteony, najwyższe w najwyższych górach
położone panteony. I prawdziwie ci się mówi: jedna jedyna ludzka łza
zalewa to wszystko. Patrz tysiące cywilizacji nie wymazały ludzkiej łzy.
Dlaczego? Dlaczego? Po trzykroć pytam, dlaczego? Gdyby mogły ją wymazać
już przecież by ją wymazały. Ale nie wymazały i prawdziwie ci się mówi
nie wymażą. Ta łza jest jedynym kamieniem węgielnym, na którym stoi całe
królestwo szczęścia człowieka tę łzę roniącego.
Cierpienie ma głęboki sens. Cierpienie jest jak rzeka, co nagle przecina
ci w poprzek drogę. Nie ma mostu, nie ma brodu, nie ma promu, nie ma
materiału ni narzędzi do zbudowania tratwy. Ty masz dostać się na drugi
brzeg. Nie możesz zrobić nic innego jak rzekę przebyć i dalej już po
tamtej stronie. Przebycie tej rzeki należy do twojej drogi, jeżeli się
obrócisz i pójdziesz w bok to znaczy, że z drogi zbaczasz. Ta droga to
droga do życia. Więc albo idziesz do życia albo nie. Jeżeli tak, musisz
rzekę przebyć. Musisz cierpienie przecierpieć. Tylko tak je przekroczysz
i zostawisz wszystko za sobą .
Możesz budować fałszywe szczęście i uciekać, ale i tak dopadnie cię.
Przecież sługami nieużytecznymi jesteśmy .
Trud i cierpienie pokazuje nam to, kim naprawdę jesteśmy, że wiele w
nas pychy i egoizmu. I co z tym zrobić. A to właśnie, że ból i cierpienie
przyjęte jako dar stają się pokojem. A radość i pokój nie są towarami
dostępnymi w supermarkecie. Nie można ich również zamówić na telefon.
Otrzymuje je tylko ten, kto uwzględnia Boży element na tym świecie. Zeświecczony
świat ucieka we wszystko, co zadowala w zmysłowe uciechy i fałszywe rozwiązania.
Efektem jest tylko rozczarowanie i ból głowy. A rozwiązanie leży gdzie
indziej. W możliwości uznania, że moje życie zależy od Boga - a w cierpieniu
jest sens.
Podejmując próbę poszukiwania przyczyn pozostawienia Chrystusa, nie sposób
wspomnieć o swoistym rodzaju załamaniu i braku wiary w dobro. Święty
Jan pełen bólu dzieli się swoim doświadczeniem, że "cały świat leży w
mocy złego" . Pokusa pozostawienia świata i ucieczki od niego pozostaje
w nas tak żywa jak żywe jest doświadczenie zła. Ze wstydem przyznajemy
się, że brakuje nam sił i czasu, aby włączyć się w budowanie dobra. Lepiej
jest z cicha odejść i mieć spokój. A tymczasem zło pokazuje swoje kły,
ze splędorem pokazuje swoje osiągnięcia. Sięgnijmy dla zobrazowania tej
sytuacji do znaczącego w swej wymowie wiersza Cz. Miłosza.
Nie myślałem, że żyć będę w tak osobliwej chwili,
Kiedy Bóg skalnych wyżyn i gromów
Pan Zastępów, kyrios Sabaoth,
Najdotkliwiej upokorzy ludzi,
Pozwoliwszy im działać jak tylko zapragną,
Im zostawiając wnioski i nie mówiąc nic.
Było to widowisko niepodobne zaiste,
Do wiekowego cyklu królewskich tragedii...
Zło triumfuje wiele razy, ale dlatego, że wielokrotnie pozwoliliśmy
mu działać, że zwyciężyła w nas pokusa odejścia, że przeciwstawiliśmy
mu
za mało dobra. To winno nas mobilizować i skłaniać do pozostania wiernym
krzyżowi. Dobra na świecie nie ma za, wiele, ale jest go więcej niż
zła, bo świat ciągle się rozwija. Dobrych ludzi nie jest za dużo,
ale jest
ich większość skoro potrafią podtrzymać ten świat w niezłej bądź, co
bądź kondycji. Chrystus zaleca nam na trudne dni przezorność węży ,
nie ucieczkę. Przezorność ta polega na tym, że zbytnio nie zwracamy
na siebie
uwagi. Podążamy do celu bez zauważenia. Przezorność zakłada działanie.
Niech, zatem nasza przezorność będzie sztuką czynienia dobra a nie
ciągłą walką z pokusą ucieczki w wygodne i spokojne życie.
A gdy przyszła chwila doświadczenia, "opuścili Go i uciekli" . My również
podlegamy tej wiecznie mrocznej pokusie pozostawienia i odejścia. Ale
jak tu żyć, przychodzi płacz i rozterka, i pytanie, co zrobić bez Niego.
Codziennie w naszym życiu jest Getsemani, gdzie wraz kohortą przychodzą
różni, wielcy tego świata, aby w wątpliwość poddać miłość Jezusa i
prawdę Jego nauki, ważne jest, aby pozostać i pozwolić mu zwyciężać.
Ważne,
abyśmy nie szukali miecza, nie walczyli słowem, nie wystarczy być,
aby być jedno.
|