Konferencja IV
"Pan, Pan, Bóg miłosierny i litościwy..." (Wj 34, 6)

Każdy z nas ma jakąś wizję Boga, jakoś Go sobie wyobraża. Jedni chcą widzieć w Nim bezosobową zasadę rządzącą światem, inni twierdzą, że jest tyranem uciskającym swoje stworzenia, jeszcze inni traktują Pana Boga jak kogoś, kto spełni każde ich życzenie. Prawda o Bogu takim, jakim jest On na dnie swojego serca okazuje się trochę inna.

1. Bóg Biblii

Boga Biblii zwykle kojarzy się z Bogiem Stwórcą. Tym, który stworzył niebo, ziemię, rośliny, zwierzęta, człowieka. Takim ukazuje Go Księga Rodzaju. Jednak Jego życie i działanie nie wyczerpują się w "aktywności stwórczej". We wszelkich relacjach, w jakie Bóg wchodzi z człowiekiem daje się zauważyć szczególną cechę, która na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo naturalna i czysto ludzka. Tą cechą jest wrażliwość na to, co dzieje się z człowiekiem, na jego potrzeby, troski, kłopoty, cierpienie. Jednak pozornie wydawałoby się, że to właśnie jej Bogu brakuje. Bo przecież doświadczmy na sobie wiele zła, ludzkiej nienawiści, zawiści, chorób, na które nie mamy wpływu, śmierci, wypadków, kataklizmów. Za to wszystko wydaje się odpowiedzialny Bóg, który "wymyślił" cały ten świat. Gdyby chciał – mówią niektórzy – unicestwiłby zło, które nas otacza i niszczy. On jednak nie czyni tego, więc wniosek, jaki się nasuwa jest jednoznaczny: Bóg nie interesuje się światem i istotami, które sam stworzył, co gorsza, skoro jest taki potężny a nie chce niczego w panujących relacjach zmieniać, to może stworzył nas sobie do zabawy, albo jakiegoś tragicznego eksperymentu. Z uzasadnionych więc przyczyn rodzić się mogą w naszych sercach pretensje do Pana Boga za to, że na świecie i w naszym życiu jest tak jak jest, czyli nie za dobrze. Owszem istnieją ludzie, którzy "cieszą się" życiem, bo są bogaci, bo osiągnęli to, co chcieli w życiu osiągnąć, jednak większość z nas narzeka na los, sąsiadów, nauczycieli, rodziców, dzieci, itp. Życia zamienić nie można, jest takie, jakie jest. Bóg jednak nie stoi na uboczu ludzkiego życia, ale wchodzi w sam jego środek, w samo jądro naszego cierpienia. Aby pokazać tę właśnie cechę Boga autorzy Starego Testamentu ukazują Boga obecnego w każdej sytuacji naszego życia, jakakolwiek by ona nie była. Dlatego właśnie w Starym Testamencie jest opisanych tyle złych uczynków, przeróżnych wojen, niegodziwości, cudzołóstwa, itp., nie po to jednak, aby ukazywać je dla nich samych, ale po to, żeby pokazać Boga wchodzącego w każdą grzeszną sytuację. Bóg Biblii jest więc nie tylko Bogiem, który stwarza, ale też, a może przede wszystkim Bogiem, który opiekuje się swoim stworzeniem – Bogiem miłosiernym. Można również powiedzieć, ze ta Jego opieka to jeden wielki, niejako "przedłużony", akt stworzenia. Bóg więc interesuje się nami, chce przebywać z nami w naszej codzienności. Wiemy jednak także, że trudno pozostać wiernym Bogu do końca w każdej sytuacji. Dlatego nikt z nas ludzi nie może powiedzieć, że jest wolny od grzechu, lub od możliwości jego popełnienia, wolny od słabości, etc. Potrzebna jest więc nam pomoc od samego Boga, który, jak już zresztą powiedzieliśmy sam pragnie mieszkać między nami i pomagać nam w przezwyciężaniu trudności, których na co dzień doświadczmy. Tę Bożą troskę nazywamy miłosierdziem. Miłosierdzie więc jest związane nie tylko z jakąś "dobrodusznością" Boga, lecz jest najgłębszym pragnieniem Boga, aby być blisko człowieka, jak też dotyka samego aktu stwórczego, który ciągle trwa w naszym życiu i zmierza do stworzenia "Człowieka Nowego, stworzonego według Boga w sprawiedliwości i prawdziwej świętości" (Ef 4, 24). Zatem Bóg Biblii, to Bóg miłosierdzia, czułości i ogromnej wrażliwości na los i cierpienie człowieka. W języku hebrajskim istnieją dwa najczęściej powtarzające się terminy na określenie miłosierdzia. Pierwszy: hesed, oznacza wierność, wzajemną - nierozerwalną więź dwojga kochających się osób. Drugi: rahamim, który pochodzi od słowa rehem oznaczającego matczyne łono, wyraża wewnętrzną więź, jaka istnieje między matką, a jej dzieckiem. Miłosierdzie jest więc swego rodzaju bezpieczną przestrzenią matczynego łona, w której jesteśmy otoczeni przez Boga największą czułością i troskliwością, jaką tylko człowiek może sobie wyobrazić.

2. "Charakter" Boga.

Jednak w trakcie lektury Pisma Świętego może się nam nasunąć kilka ciekawych wniosków. Moglibyśmy nazwać je psychologicznymi, takimi, które dotyczą trochę dziwnego "charakteru" Boga, jeżeli o czymś takim możemy w ogóle mówić, a możemy np. w kontekście tego, jak Bóg reaguje na różne uczynki człowieka i w ogóle na ludzkie postępowanie. Dostrzegamy bowiem dziwną sprzeczność w zachowaniu się Boga. Z jednej strony przecież Bóg to sama czułość i wrażliwość, jak to przed chwilą powiedzieliśmy, ż drugiej jednak strony Bóg wydaje się niemal krwiożerczy w traktowaniu ludzi i ich spraw na ziemi. Jak to wytłumaczyć? Bóg jest czystym miłosierdziem, samą dobrocią, nie mającą granic miłością. Jeżeli wziąć pod uwagę fakt iż jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, to również w naszym życiu winno być obecne miłosierdzie. Nie dzieje się to jednak. Jakże więc Bóg ma się nie domagać, aby jego stworzenia również stosowały w swoim postępowaniu zasadę miłosierdzia? Już Dawid rozumie to doskonale, kiedy woła: "Wpadnijmy raczej w ręce Pana, bo wielkie jest Jego miłosierdzie, ale w ręce człowieka niech nie wpadnę!" (2 Sm 24, 14). Miłosierdzie więc Boże nie zna żadnej bariery oprócz zatwardziałego serca grzesznika, czyli tego, kto nie postępuje według miłosierdzia. Bóg wie również, że człowiek jedynie wtedy będzie szczęśliwy, gdy zacznie postępować według miłosierdzia. Próbuje więc "rozbić" owe twarde serca ludzi zsyłając na nich "kary", aby zobaczyli, gdzie leży ich prawdziwa godność i szczęście. Ale za każdym razem, gdy Bóg ma "ukarać" swój lud Jego serce się "wzdraga" i doznaje On głębokiego wzruszenia. Tak np. pisze o tym Jeremiasz: "Ilekroć bowiem się zwracam przeciw niemu, nieustannie go wspominam. Dlatego się skłaniają ku niemu moje wnętrzności; muszę mu okazać miłosierdzie! - wyrocznia Pana" (Jr 31, 20), albo Izajasz: "Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie" (Iz 49, 14), albo: "Na krótką chwilę porzuciłem ciebie, ale z ogromną miłością cię przygarnę" (Iz 54, 7). Oblicze Boga, który "karze" swój lud nie kłóci się z obliczem Boga miłosiernego, takiego, który przebacza grzechy i przewinienia. Znane są fragmenty, które mówią o tym, że Bóg odwraca swe oblicze od swojego ludu, np.: "W przystępie gniewu ukryłem przed tobą na krótko swe oblicze, ale w miłości wieczystej nad tobą się ulitowałem, mówi Pan, twój Odkupiciel" (Iz 54, 8), albo: "Z łaski Twojej, Panie, uczyniłeś mnie niezdobytą górą, a gdy ukryłeś swe oblicze, ogarnęła mnie trwoga. Wołam do Ciebie, Panie, błagam Boga mego o miłosierdzie" (Ps 30, 8-9). Bóg jednak nie jest złośliwy i nie robi tego specjalnie, żeby zadać nam ludziom ból. Jest wprost przeciwnie. On sam mówi o tym przez proroka Ozeasza: "Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja - Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać" (Oz 11, 9). Jeśli Bóg odwraca swe oblicze, to tylko z tego powodu, że płacze nad ludzką nędzą i nie chce, aby ktoś oglądał Jego łzy. To zupełnie tak, jak i my nie chcemy, aby patrzono na nas, kiedy płaczemy, jeśli jest to płacz szczery, taki który dotyka głębi naszego serca.

3. Współodczuwanie Boga.

Można więc powiedzieć, że Bóg współodczuwa razem z człowiekiem. Nie chce On jednak pozostawać tylko na poziomie słów i zapewnień. Dlatego podejmuje się życia takiego jak nasze, podobnego do nas we wszystkim – oprócz grzechu. Dzieje się to poprzez wcielenie Jego Syna Jezusa. On przecież staje się jednym z nas i dzieli nasz los i staje się podobny do nas we wszystkim. Przez życie Jezusa Bóg chce w doskonały sposób zrealizować ideę miłosierdzia, która przecież jak to widzieliśmy jest tak żywa u proroków. Chrystus wiele razy dawał do zrozumienia, że głosi naukę, którą otrzymał od Ojca. Nauka ta nie może być inna od nauki którą głosili prorocy Izraela, a więc jest głoszeniem miłosierdzia Boga Ojca. To, co czyni Jezus jest wyrazem miłosierdzia. Wszystkie Jego "czyny" i "znaki" mają naprowadzić tych, którzy na nie patrzą na drogę powrotu do Ojca. Szczególnie mocno podkreśla to w swojej ewangelii św. Łukasz. Ukazuje on Jezusa, jako nauczyciela, którego interesują "ubodzy", np.: "Odpowiedział im więc: Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię" (Łk 7, 22), czy "grzesznicy", np.: "Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników" (Łk 7, 34). Wielką wrażliwość Jezus okazuje poszczególnym osobom, jak np. wobec "jedynego syna" pewnej wdowy (Łk 7, 13), czy te życzliwość jaką cieszą się w oczach Jezusa cudzoziemcy i kobiety. Jezus chce, aby Jego ewangelia stała się źródłem miłosierdzia dla wszystkich ludzi. Ten uniwersalizm ewangelii Jezusa zapowiadał już Jan Chrzciciel, o czym świadczy choćby (Łk 3, 4-6): "Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże". W takim kontekście nie dziwi wcale, że ci, którzy słuchali Jezusa dostrzegali w Nim to, co przynależy do samego Jahwe, czyli miłosierdzie i wołali do Niego tak, jakby zwracali się do samego Boga: np. "Gdy przyszli do tłumu, podszedł do Niego pewien człowiek i padając przed Nim na kolana, prosił: Panie, zlituj się nad moim synem!" (Mt 17, 15). A więc Jezus ukazuje swoim stylem życia miłosierdzie samego Jahwe, które staje się dla ludzi nadzieją zbawienia, pod warunkiem jednak, że oni sami będą miłosierni. Czyni On zatem cos niebywałego, zamienia bowiem warunek wejścia do Królestwa Bożego z "wypełniania litery prawa" na świadczenie miłosierdzia. Świętość więc polega na "byciu miłosiernym", a więc wrażliwym, współczującym, łaskawym, życzliwym itp. Czy nie można jednak zdobyć tych cnót poza Chrystusem? Do czego On jest nam potrzebny? On jest po prostu po to, abyśmy mogli spokojnie dość do Domu Ojca. On jest drogą, która tam prowadzi, a jednocześnie sam przebywa razem z Ojcem, stając się również celem do którego zmierzamy. "Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom" (Hbr 2, 17-18). "A Wy – za kogo mnie uważacie?" – Tyś jest Bóg miłosierny i litościwy.


[ Informacje |słowo | multimedia | księga gości | forum | historia WPP | historia17-tek | regulamin | opis grup ]
[ konferencje | rozważania | foto | filmy | dzwięki | linki | baza adresów e-mail | kontakt ]
© MichałBedyński
Strona istnieje od lipca 2002 wywoływano nas już razy